piątek, 28 września 2012

Naokoło mnie kolorowe światła .
Ludzie tańczą .
Niektórzy siedzą przy stoliku w grupkach .
Piją , bawią się .
Siedzę przy barze .
Kelner próbuje mnie zagadać .
Nie udaję mu się to .
Jestem niedostępna , dla świata .
Jestem tu bo muszę .
Coś kazało mi tu przyjść .
Czegoś tu szukać .
Jak na razie widzę tylko bawiących się ludzi .
Zamknięta w sobie patrzę się .
Na ludzi .
Na mężczyznę za barem .
Na pijące małolaty .
Na tańczących ludzi .
Prawie wszyscy nie zwracają na mnie uwagi .
To dobrze .
Rozglądam się .
Przecież po coś tu przyszłam .
Na drugim końcu baru siedzi chłopak .
Młody .
Jakieś 19 lat .
Jest samotny .
Patrzy się w blat .
A przed nim stoi kieliszek .
Czuję , że muszę podejść .
Podchodzę do chłopaka .
Siadam obok niego .
Czuję , że brakowało mu cichego towarzystwa .
Człowieka , który nie będzie nic mówił .
Człowieka , który posiedzi z nim w ciszy .
Człowieka , podobnego do niego , a jednak innego .
Siedzimy w ciszy .
Tylko w tle są kolorowe światła , głośna muzyka i bawiący się ludzie .
Popatrzył na mnie .
W moje oczy .
Czuje , że przenika do mojej duszy .
Miłe uczucie .
Nie chce tego .
Ale on patrzy się dalej .
Jego czarne oczy świecą się .
Zaczyna płakać .
Opowiada o swoim życiu .
Żali się .
Ja go rozumiem .
Opowiada jak bardzo nienawidzi swojego życia .
Jak bardzo , bardzo ..
Pomagam mu .
Wstajemy .
Idziemy do łazienki .
Stoimy przed lustrem .
Jesteśmy sami .
Ja stoję za nim .
"Pomyśl o spokoju ,
Pomyśl o tym , że możesz być sam ,
Pomyśl , że nie musisz już cierpieć .
Wspaniałe , prawda ?
A teraz pomyśl , że to spełniasz .
Wybierz sposób .
Każdy jest dobry , żeby mieć spokój . "
Wychodzę z łazienki .
On został sam .
Po paru minutach wchodzę znowu .
Patrze na ziemie .
Chłopak leży w kałuży krwi .
W jego sercu leży nóż .
Wystarczył jeden ruch .
Dokonał właściwego wyboru .
Umarł .
Teraz ..Już nie cierpi .
Spokój .
Cisza .
Harmonia w świecie o jakim marzył .



czwartek, 27 września 2012


Kolorowe napoje . Kolorowe kredki . Kolorowy świat , który z czasem staje się rozmazany .
Kolorowa tęcza na niebie która wita nas po ciepłym deszczu . 
Kolorowe ubrania , ludzie , a jesienia drzewa kolorowe . 
Życie toczy się coraz szybciej z biegiem czasu wszystko staje się zamazane . 
Nagle nie widzisz kolorów tylko całkiem zamazane życue . 
Życie , które staje się szare . 
Szare kredki , szare życie . 
Nawet napoje straciły swój kolor i smak . 
Świat stał sie szary jakby ktoś rzucił na niego czar . 
Przede mną sufit . Biały . 
Leże na łóżku . 
Myślę . 
O nim . O nich . O złych ludziach . 
Nagle życie przestało mieć jakikolwiek sens . 
Zimno . 
Albo to ja się trzęsę albo to ziemia . 
Ziemia cała szara . 
Zanudzona w szarości , czerni i bieli . 
Budzę się znowu kolorowo . 
Chce ucieć bo mam dosyć . 
Wolę świat szarości .
Zasypiam ponownie . 
Tym razem nie widzę nic  . Czerń . 
Otchłań . 
Boskie uczucie , którego chce więcej . 
Upajam się tą czernią . 
Budze się , wstaję . 
Jestem w rzeczywistości . 
Która dla mnie wydaję się nie mieć żadnych barw . 
Nagle zanurzam sie w trawie . 
Siedzę obok niego . 
Uśmiecham się . 
Znowu się budzę  . 
Siadam na podłodze . 
Chwytam żyletke leżącą na biurku i ..
Rozkosz . 
Uniesienie . 
Znowu kładę się na białej pościeli i zasypiam . 
Znowu upajam się szarością , tą pustką , która w tym momencie jest moim największym przyjacielem .