Jestem chora.
Chora.
Potrzebuję bólu.
Śpiewam sobie cichą wesołą melodyjkę.
'Pain, pain, pain, pain, pain..'
Siedzę cichutko w pustym pomieszczeniu.
W klatce.
Z kratami w oknach.
Odcięta od świata.
Gdzieś pod łóżkiem żyletki, nade mną sznur.
Cisza.
Tylko melodyjka i mój cichutki śpiew.
'Pain, pain, pain, pain. pain..'
Puste pomieszczenie.
Tylko ja.
Ja jako jedyna nieuratowana.
Chora.
Mój śmiech.
Dławiące łzy.
Żyletka, lina.
Nagle szept przerodzony w krzyk.
Co krzyczę?
Nie wiem.
Łezka. Czerwona.
'Pain, pain, pain, pain, pain..'
Coraz więcej krwi na twarzy, rękach, nogach, brzuchu..
Stoję na łóżku.
Dosięgam liny.
Wieszam się.
Nie czuję nic.
Opuszczam chory, pusty pokój.
Opuszczam chory, pusty budynek.
Z duchami cichutko dodającymi uroku.
Dołączam do ciał dodających uroku.
Następna ofiara..
Nic się u mnie nie zmieniło.
wszystko jest dobrze. Tak, na prawdę dobrze.
Nie wierzycie mi?
Uwierzcie, proszę..
Jest dobrze :)
Pisząc ten tekst < dosłownie pisany " na sucho " > czułam się wspaniale ;)
Dawno nie napisałam czegoś takiego..
chcialam kiedys pisac piosenki ale nie mam to dego glowy.
OdpowiedzUsuńwiersze tez byly. Ale bylo nie za dobrze.
gratukuje.
czarne-obcasy.blogspot.com
Wymiękłam czytając ten tekst. Z notki na notkę Twoje teksty są coraz lepsze, mają w sobie więcej emocji <3 Nie wiem jak Ty to robisz, ale uwielbiam to :)
OdpowiedzUsuńTo chyba Twój najlepszy tekst jak dotąd. *.*
OdpowiedzUsuńNiesamowity tekst. ♥.♥
OdpowiedzUsuńA może lepiej zacząć myśleć pozytywnie ?
OdpowiedzUsuń