Ciernistą kołatka puka.
Czeka na odpowiedź.
Śmierć - czai się, puka w okna, drzwi.
Zagląda przez szyby.
Szuka mnie.
Trochę złej i dobrej osoby.
Młodej dziewczynki.
Czai się - puka, zagląda.
Chowam się.
Kiedyś mnie odnajdzie.
Nieproszona wejdzie do domu.
Zabierze me życie, zostawi ciało.
Bezlitośnie zrobi to tak, by wyglądało to na morderstwo.
Jej zapach - duszący odór wchodzi do domu.
Przedostaje się przez okna.
Z odorem ona - Śmierć.
Skrzypnęły drzwi.
Otworzyły się okna.
Trzask - pękające szkło.
Weszła, jest w środku.
Szuka mnie, znajduje.
Owija chłodnym oddechem.
Upiorna, blada twarz.
Upiorne, duże oczy.
Szkaradne, chude ciało.
Moja twarz, oczy i ciało.
Ból, trzask.
Już mnie nie ma.
Ja już nie wrócę.
Skrzypiące drzwi, zamknięte okna.
Ciche, odchodzące kroki.
Tekst bardzo świeży, pisany dzisiaj ; ) Jakoś nie mam weny, jakoś nie wiem co i jak pisać. ; )
straszny trochę ten twój blog :O
OdpowiedzUsuńwpadnij ' mons-monss.blogspot.com
nie masz weny? dla mnie to jest świetne.
OdpowiedzUsuńNawet gdy nie masz weny wychodzą Ci świetne teksty.
OdpowiedzUsuńDobry tekst ...
OdpowiedzUsuńNa pewno tu jeszcze zajrzę ...
piękne..
OdpowiedzUsuń